Przepisy prawa budowlanego w Polsce pozwalają na stawianie budynków nieenergooszczędnych. I chociaż wolno taki dom wybudować, lepiej się dwa razy zastanowić niż popełnić błąd, za który będą płacić jeszcze nasze dzieci.
W powszechnym mniemaniu pokutuje stwierdzenie, że domy energooszczędne kosztują (mamy na myśli ich koszty projektu, materiałów i budowy) o wiele więcej niż „tradycyjne”. Nie jest to prawdą, bo zwykle różnicę określa się (zdania są podzielone) na 15 %. Dokładniejsze dane mamy w przypadku różnicy kosztów postawienia domu „tradycyjnego” i pasywnego, czyli takiego, który zużywa minimalną ilość energii. W 2006 roku mowa była o 40% kosztów, które można było zaoszczędzić. Dziś różnica wynosi nieco ponad 20%. Co zdarzyło się, że w przeciągu niecałych dziesięciu lat?
Staniały materiały budowlane niezbędne do postawienia domu w nowej technologii grzewczej. Coś, co było kilka lat temu nowinką na rynku budowlanym, na przykład kolektory słoneczne, kosztowało odpowiednio więcej. Tendencja do wyrównywania się kosztów między budownictwem pasywnym, energooszczędnym a „tradycyjnym” jest najbardziej wyraźna w Niemczech, jednak tam obowiązują restrykcyjne przepisy prawa budowlanego oraz powszechna jest świadomość nieuchronnej podwyżki opłat za energię elektryczną (opłaty wzrosną dwukrotnie w przeciągu najbliższych dziesięciu lat).
Projektanci pierwszego domu pasywnego w Polsce (został on zbudowany niedaleko Wrocławia w miejscowości Smolec) przewidują, że wybudowany dzisiaj budynek pasywny zwróci nakłady weń włożone po 33 latach, co nie jest prognozą imponującą, ale i tak o niebo lepszą niż 8 lat temu (wtedy czas zwrotu inwestycji wyliczono na ponad 50 lat). Jeśli powyższe wyliczenia nie są przekonujące, niech przemówią liczby opłat za energię potrzebną do ogrzania wziętych do porównania domów w przeciągu jednego roku. W przypadku budynku „tradycyjnego” o powierzchni 150 m² rachunki wynieść mogą 15 000 złotych, pasywnego o tej samej powierzchni – złotych 600.
I chociaż nie ma w Polsce obowiązujących norm nakazujących budowanie domów energooszczędnych, są one dobrze widziane w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Możemy tu starać się o dopłatę do domu energooszczędnego. I tak, jeśli zakładany pobór mocy w skali roku wyniesie do 15 kWh/m², możemy liczyć na dotację o wysokości 50 000 złotych. Jeśli nasz dom będzie potrzebował od 16 do 30 kWh/m², dopłata będzie niższa i wyniesie 30 000 złotych. Na internetowej witrynie NFOŚiGW obecnie prowadzony jest nabór na weryfikatorów domów energooszczędnych organizowany przez Związek Banków Polskich.